Dokładnie w 26 dniu podróży załoga naszej EXPEDYCJI wreszcie dotarła do celu. Przed Agatą i Witkiem otworem stanął PEKIN! Nie obyło się jednak bez przygód i zwątpień nawet tuż na krok przed wielkim finałem:
„Jest gorzej niż myśleliśmy! Właśnie dotarliśmy do Datongu, przez 6 godzin widzieliśmy
3 samochody - stop jest tutaj nierealny! Poważnie myślimy nad pociągiem do Pekinu. Zaraz pewnie zjemy kota bo wszystko w menu w chińskich znaczkach. Miasto okropne, wszędzie syf. Zabytki niesamowite, ale ludzie niekoniecznie. Nadzieje na Pekin są, ale chrzest bojowy już mamy. Temperatura –6, wszędzie pachnie podejrzanym jedzeniem, na drogach wolna amerykanka! Jesteśmy na dworcu główną atrakcją – to nas zwiedzają!”
Dość krytyczne pierwsze spojrzenie. Jednak następne sms’y, jakie nam wysłali nasi podróżnicy, przepełnione były już optymizmem i radością, że dali sobie radę – pokonali ponad 12 tysięcy kilometrów i dotarli do chińskiej stolicy:
„Jesteśmy na miejscu. NARESZCIE!!! to juz koniec naszej tułaczki, a może początek następnej? Teraz trzeba poczuć Pekin – plac Tiananmen z perspektywy rikszy, Mao na śniadanie, na obiad Zakazane Miasto. Dzięki poznanemu chińczykowi pierwszy raz wiedzieliśmy co jemy – pycha! Teraz siedzimy na chińskim browarze, gramy w Jenge i oglądamy w TV stary chiński film. Biletów ciągle brak. Wreszcie możemy TO napisać: POZDROWIENIA Z PEKINU!”